Aktualności

“Czuję” – słowo klucz do odkrywania Lizbony

22 lipca 2022

Z Lizboną kojarzą mi się wyraziste doznania. Choć wyraziste, wcale nie znaczy wyjątkowe. Kiedy oczyma duszy zobaczę siebie na jej ulicach, widzę jasne słońce odbijane od powierzchni Tagu, ruch na Praça do Comércio, ciasne przysmyki w Alfamie, wywieszone nad ulicą pranie. Wszędzie pełno sznurków z kolorowymi ubraniami i najintymniejszymi częściami garderoby.

Czuję bliskość ludzi spacerujących głównymi promenadami, zgromadzonych pod lokalem A Ginjinha, pijących wiśniówkę z przelanych kieliszków. Czuję jej zapach, smak i lepkość jaką zostawia na palcach. Wyobrażam sobie ciężkie krople deszczu, który nagle i na krótko bombarduje miasto zimą. Niemal czuję pod nogami mokre i piekielnie śliskie chodnikowe mozaiki.

Wszystko tu ma swój rytm. Jestem pewna, że kiedy wyjdę około pierwszej po południu na ulicę, nie spotkam wielu ludzi. Usłyszę za to gwar rozmów dobiegający zza uchylonych okien i szczęk sztućców. W końcu to święta pora obiadowa. Wiem, że ciężko będzie znaleźć miejsce w knajpce. Za to kiedy wyjdę wieczorem, większość restauracji, nawet tych dobrych, świeci pustkami. Nawet strefa gastronomiczna w centrum handlowym o osiemnastej wydaje się wymarła.

Wiem, że niedziela zapełni ulice turystami, a Lizbończycy będą wtedy odpoczywać w domach. Wiem, że rano wszędzie wypiję dobre, tanie espresso zwane tu bicą. I że wieczorem do snu ukołysze mnie miarowe dudnienie muzyki w klubach dzielnicy Chiado.

Kiedy myślę o Lizbonie uaktywniają się wszystkie moje zmysły. Teraz przypominam sobie, że to właśnie tego uczą na zajęciach kreatywnego pisania. Odziaływania na zmysły czytelnika. Być może Lizbona już dawno posiadła tę magiczną umiejętność i to ona właśnie gwarantuje jej takie powodzenie. W końcu, o ile wartości każdy z nas ma inne, wszyscy lubimy wdychać zapach pieczonych kasztanów, czuć promienie słońca na twarzy, słyszeć dźwięki muzyki granej na żywo. Lizbona to nie filozofia, nie polityka, nie wartości. Nawet nie piękno.

Lizbona to najlepsza przyjaciółka, która ukoi, pobudzi, zainspiruje lub wysłucha w zależności od tego, czego potrzebujesz. Ocenianie jej przez pryzmat urody byłoby obraźliwe i płytkie. Ona ma swoją głębię. Lizbona jest jak żywy organizm. Jest zmienna, ma swoje kaprysy. Potrafi bawić się twoimi uczuciami, zaskakiwać. Kazać ci biec na tramwaj, albo siedzieć piętnaście minut na stacji metra. Postawić na twojej drodze człowieka tak bliskiego, jakiego szukałeś przez całe życie. Potrafi pokazać inną twarz osoby, którą znasz od dawna. Zwroty akcji to jej specjalność. Podobnie jak zbiegi okoliczności, magiczne spotkania, sprzyjające momenty.

Tylko bajkowych zakończeń Lizbona ci nie da. Jak na dobrą pisarkę przystało, Lizbona wie, że takiej historii po prostu nie można zakończyć. Dlatego każe ci wracać, przywiąże i rozkocha w sobie. Nie da ci zapomnieć o tym, gdzie dzieją się rzeczy najbardziej magiczne.

Lizbona jest kobietą. Pisarką. I to cholernie uzależniającą.

W tej prozie lizbońskiego życia zwyczajnie będziesz musiał się zatracić.

~~~~~~~~~~~~~~

Felieton opublikowano w ramach akcji “Portugalia w obrazach i słowach”

Więcej tekstów znajdziesz tutaj.

A po więcej portugalskiego ducha zapraszam do mojej powieści! “Wszystko już było” do kupienia tutaj!